Wisława Szymborska, Fotografia z 11 września Skoczyli z płonących pięter w dół jeden, dwóch, jeszcze kilku wyżej, niżej. Fotografia
W tym roku przypada 20. rocznica zamachów z 11 września 2001 r. Dwie dekady temu dwa samoloty kolejno uderzyły w dwie wieże World Trade Center (Światowe Centrum Handlu), a trzeci – w Pentagon. Zginęło wtedy prawie 3 tys. osób, lecz w planach zamachowców zabitych miało być jeszcze więcej. Porwani pasażerowie czwartego samolotu, słysząc doniesienia o ofiarach, zasabotowali atak tak, że maszyna rozbiła się, zanim doleciała do celu. Także w zamachu na Pentagon zginęło mniej osób, niż gdyby uderzono w inną część budynku. Coraz głośniej mówi się, że Strefa Zero, mieszcząca się na gruzach wieżowca budowanego z ideą maksymalnego wykorzystania przestrzeni (a zatem bez takich zabezpieczeń jak np. schody ewakuacyjne), pochłonęła prawdopodobnie drugie tyle żyć. Na około 3 tys. ocenia się bowiem liczbę osób, które umarły na skutek zatrucia pyłem i substancjami wydzielającymi się z płonących, walących się konstrukcji. Większość z nich to osoby, które wolontaryjnie zgłosiły się do pomocy przy przeszukiwaniu oraz odgruzowywaniu strefy, nie wiedząc, co im grozi i jak ciężka przeprawa z amerykańskim systemem zdrowia ich czeka. Do liczby 3 jeszcze ci, którzy pracowali w Strefie Zero, a dziś chorują na nowotwory. Tragedia jeszcze po 20 latach zbiera swoje żniwo, trauma zaś rezonuje – po zamachu zachodnie społeczeństwa już nie funkcjonują tak samo, a konflikty w Afganistanie i Iraku do dziś pozostają nieuregulowane. O przyczynach, konsekwencjach oraz przebiegu zamachów, a także o ranie jątrzącej się w społecznej świadomości pisali oraz piszą różni twórcy, zarówno w z dziedziny publicystyki, jak i fikcji. W 20. rocznicę tragedii w Polsce ukazują się nowe książki i tłumaczenia podejmujące temat ataków z 11 września. Zapowiadamy nowości, ale także przypominamy klasykę. Jak wyglądał 11 września z różnych perspektyw? W tym roku mamy możliwość zapoznać się z wydaną już dwa lata temu na rynku amerykańskim książką Garretta Graffa „Jedyny samolot na niebie. Historia mówiona zamachów z 11 września”. Autor, dziennikarz-historyk postanowił dotrzeć do osób, które były blisko tragedii. Rozmawiał z kontrolerem, który sprawdził bilety porywaczy na bramce na lotnisku, z pierwszym strażakiem, który dotarł na miejsce tragedii i w przeciwieństwie do swoich kolegów, ocalał z zawalającego się budynku; przeprowadził nawet wywiad z Laurą Bush. Graff splótł ze sobą perspektywy różnych bohaterów, tworząc poruszającą, trzymającą w napięciu opowieść non-fiction. Ważniejsze niż aspekty polityczne czy późniejsze zmiany prawne są emocje, jakie towarzyszyły Amerykanom tamtego dnia – chaos, jaki zapanował, szok, niedowierzanie, dezinformacja (w 2001 r. telefony komórkowe odgrywały znacznie mniejszą rolę niż dziś). Rozdzielone osoby szukały siebie nawzajem, nie wiadomo było, kto przeżył, a kto ocalał. Zablokowano lotniska, wydano nakaz lądowania dla wszystkich samolotów odbywających loty i jednocześnie zalecono zestrzelenie tych maszyn, które pozostaną w powietrzu. Graff portretuje traumę w momencie jej powstawania, pokazuje panikę tamtych chwil i tworzy emocjonującą opowieść. Na jakie jeszcze reportażowe nowości warto zwrócić uwagę? Kamil Turecki w książce „Przerwane milczenie. Na gruzach World Trade Center” opowiada historię Polaków, którzy przeżyli zamach, oraz z krewnymi ofiar. Głównym bohaterem książki jest Jan Szumański, który kierował pracami porządkującymi na zgliszczach wieżowców. Inną premierą na polskim rynku to „11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat” Mitchella Zukoffa, który przez kilkanaście lat śledził losy grupy osób dotkniętych przez zamachy terrorystyczne z pamiętniego dnia. Gdy mówią obrazy Tytułem skierowanym właśnie do młodszych (nastoletnich) czytelników, jest komiks francuskiego dziennikarza Baptiste’a Bouthiera oraz ilustratorki Héloise Chochois „11 września. Dzień, w którym runął świat”. Celem dwojga autorów było przybliżenie wydarzeń tym, którzy ich nie doświadczyli, a także pokazanie, jak szerokie konsekwencje miała miniona tragedia. Aspekt edukacyjny wybrzmiewa w tej publikacji bardzo silnie, ale nie przeszkadza w emocjonalnym odbiorze – przewodniczką po świecie „powrześniowym” jest Julia. Jako dorosła wybiera się pierwszy raz do Stanów, by odwiedzić mieszkającą w Nowym Yorku kuzynkę. Wspomina wrzesień 2001 r., uzupełniając to, czego wówczas jako nastolatka nie wiedziała, o dojrzalszą wiedzę. Jednocześnie poznajemy też inne perspektywy – na przykład historię dziennikarki, która jako pierwsza zrobiła zdjęcia miejscu katastrofy (flashback odbywa się podczas zajęć w szkole, gdy Julia i inne osoby z jej klasy śledzą doniesienia z gazet). Śledzimy też tragedię strażaków, którzy mieli gasić pożar w Word Trade Center, lecz zginęli w gruzach wieży – ocalały pojedyncze osoby, którym udało się dowiedzieć o zagrożeniu i ewakuować na czas. Bauthier przypomina też, że to, co dziś uważamy za rutynę – kontrole na lotniskach, większy podgląd na naze poczynania etc. – to konsekwencje 11 września, tak samo jak wojny w Afganistanie oraz Iraku, ujawnienie informacji NSA przez Snowdena, spadek poparcia dla republikańskiego prezydenta Busha, nadzieję związaną z elekcją Obamy z ramienia demokratów. Podczas lektury rzuca się w oczy bardzo estetyczna, wręcz „lekka” oprawa graficzna pełna pięknych odcieni niebieskiego i różowawoczerwonego. Kolory także stają się przewodnikiem po opisywanej historii – na początku wyraźnie zarysowują granicę między różnymi perspektywami (zwłaszcza amerykańską i francuską), by w końcu zacząć się przenikać – trauma naznaczyła nie tylko Stany, ale i Europę, a lęk przed zamachem terrorystycznym nęka każdą zachodnią metropolię. Tytuły-klasyki, które empatyzują Pierwszy tytuł, który przychodzi na myśl w odpowiedzi na hasło: powieść o 11 września 2001 r., to prawdopodobnie: „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” Foera Jonathana Safrana. Książka zebrała pozytywne recenzje i doczekała się głośnej ekranizacji w reżyserii Stephena Daldry'ego z Tomem Hanksem i Sandrą Bullock w obsadzie, dzięki czemu tytuł stał się jeszcze bardziej popularny. Główny bohater, dziewięcioletni Oskar, traci w zamachu ojca. Przemierza ulice Nowego Jorku w poszukiwaniu zamka od tajemniczego odziedziczonego po zmarłym klucza. Boryka się ze swoimi lękami – boi się wiszących mostów, dymu, fajerwerków, panikuje, gdy nie może się skontaktować z rodziną… Nie może spać i obsesyjnie nęka go pytania, jak dokładnie zmarł ojciec. Historia Oskara, choć fikcyjna, jest bardzo reprezentatywna. Safran pokazuje konsekwencje, które pomija się w narracji skierowanej na interpretację skutków politycznych – ślad na dziecięcej psychice. Śledząc narrację, oprócz nad wiek dojrzałego chłopca-półsieroty poznajemy jeszcze dwóch innych narratorów. Wśród chronologicznych przeskoków oraz rozbitych wątków w końcu ujawnia się starannie zdekomponowana całość. Powieścią podejmującą temat 11 września, którą powinni poznać miłośnicy literatury pięknej jest „Sobota” Iana McEwana. Akcja książki dzieje się 15 lutego 2003 r., w Londynie ogarniętym protestami przeciwko wojnie z Irakiem. Głównego bohatera nie obchodzi polityka; wydaje mu się też, że odległa wojna go nie dotyczy. Henry Perowne jest lekarzem skupionym na swojej pracy i racjonalnych aspektach rzeczywistości. Zimowym rankiem widzi na niebie płonący obiekt przypominający mu o zamachach. W ciągu dnia niefortunny zbieg okoliczności sprawia, że musi zmierzyć się z perspektywą Obcego oraz zmienić swoje postrzeganie świata. Agresywny Baxter, który fizycznie atakuje Perowne’a, reprezentuje wykluczonych (zarówno klasowo, jak i biologicznie, cierpi bowiem na chorobę Hutkinsona). Lekarz zdaje sobie sprawę ze swojego kapitału i staje przed dylematem, jak go wykorzystać. Konfrontację tej dwójki można intepretować na wielu płaszczyznach, psychologicznej, społecznej, a także politycznej – jako wzajemne inwazje kultury dominującej i zdominowanej. McEwan skomponował złożoną, nieoczywistą narrację, stanowiącą wyzwanie intelektualne oraz etyczne. W to wszystko zaś wplótł jeszcze hołd dla literatury, pokazując ocalającą moc poezji (motyw można też czytać szerzej, jako pochwałę pacyfizmu). Jeszcze inną perspektywę zobrazował Hamid Mohsin. W „Uznanym za fundamentalistę” brytyjsko-pakistański pisarz pokazał koleje losów Chanteza. Bohater to Pakistańczyk osiadły w Stanach – ukończył prestiżowe studia, pracuje jako analityk finansowy. Jego życie runęło z dnia na dzień, wraz z wieżami Word Trade Center. Islamskie korzenie stały się piętnem, nagle współpracownicy i znajomi zaczęli patrzeć na niego nieufnie, odsuwając się od „obcego”, z którym jeszcze przed zamachem byli na przyjacielskiej stopie. Akceptacja, tolerancja, amerykański sen możliwy do spełnienia przez każdego, bez względu na tożsamość, pochodzenie, okazały się iluzją, wartościami obowiązującymi tylko w przedwrześniowym świecie. Wykluczenie sprawia, że Chantez przewartościowuje swoje życie i wraca do Pakistanu. Własną historię opowiada w formie monologu napotkanemu mężczyźnie. Taka forma nasuwa na myśl skojarzenia z „Upadkiem” Camusa (w powieści pojawia się także Juan Bautista, nawiązanie do postaci Jeana Baptiste Clamence, narratora francuskiego arcydzieła). Powieść celuje jednak w literaturę środka i jest zrozumiała bez znajomości literackich kontekstów. Postać Chanteza została tak wykreowana, że empatyzujemy z nią i łatwiej nam zrozumieć jej perspektywę, nawet jeśli nie popieramy wyborów bohatera. Książka doczekała się ekranizacji w reżyserii Miry Nair. Okiem poety, okiem naukowca W Stanach Zjednoczonych powstały już całe rozprawy na temat utworów poetyckich i całych tomików przetwarzających traumę 11 września. Większość z tych utworów nie doczekała się tłumaczeń na język polski, a jeśli nawet, to były one przedrukowywane w czasopismach literackich, a nie w antologiach. Polskiego czytelnika mogą jednak zainteresować utwory rodzimych poetek. Do reprezentatywnych wierszy należą między innymi „Fotografia z 11 września” Wisławy Szymborskiej, „Wieże” Julii Hartwig oraz „11 września 2001” Ewy Lipskiej. W ostatnim utworze bezpośrednio do tragedii odwołuje się tylko tytuł. Z treści dowiadujemy się, że „świat się spruł” – bardzo trudno ubrać traumę w słowa i dotrzeć do esencji. Z jednej strony to wyraz poetyckiej bezsilności, z drugiej – pochwała dla „prostej” mądrości wypowiadającego te słowa krawca. Hartwig i Szymborska także wielu rzeczy nie dopowiadają, ale jednak idą o krok dalej – obie pokazują, że moment tragedii w jakiś sposób wciąż trwa. Wiersz noblistki inspirowany jest zdjęciem prasowym. Powołuje z powrotem do życia uchwycone postaci na chwilę przed ich śmiercią, która jednak pozostaje niedopowiedziana. Miniony świat jest także żywy w wierszu Julii Hartwig – podmiot poetycki w miejscu dawnych wież napotyka wzrokiem pustkę – dorysowuje więc znane kontury i opisuje życie w wieżowcach przed tragedią. Dla ja lirycznego ono wciąż się toczy, co reprezentuje też zbiorową świadomość społeczeństwa, niemogącego poradzić sobie z traumą, ale wypracowującego strategie pamięci i próbującego zaszyć dziurę w świecie, który „się spruł". Po jakie książki, wiersze lub artykuły zamierzacie sięgnąć? Dajcie znać w komentarzach. Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam. Zdjęcie okładkowe: fragment komiksu „11 września 2001. Dzień, w którym runął świat”, Baptiste Bouthier (tekst), Héloïse Chochois (ilustracje).
Skoczyli z płonących pięter w dół - jeden, dwóch, jeszcze kilku wyżej, niżej. Fotografia powstrzymała ich przy życiu, a teraz przechowuje nad ziemią ku ziemi. Każdy to jeszcze całość z osobistą twarzą i krwią dobrze ukrytą. Jest dosyć czasu, żeby rozwiały się włosy, a z kieszeni wypadły klucze, drobne pieniądze. Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza, w obrębie
Dziś, drodzy Państwo, przychodzę z propozycją dla tych, którzy bolesnym zgrzytaniem zębów reagują na książki, do których nie można przyłożyć zasad szkiełka i oka. Nieustannie rosnąca popularność literatury faktu sprawiła, że nawet reprezentanci tego rygorystycznego gatunku nie zawsze są w stanie zadowolić najbardziej wymagających miłośników przeglądania skorowidzów i bibliografii. Oto reportaż, który z fikcją nie ma wspólnego nic – poza emocjami, jakie z bohaterów „Sukcesji”, Connor Roy, w którymś z odcinków twierdzi, że najlepszym testem pełnoletniości jest pytanie o to, co dana osoba robiła 11 września 2001 roku. I ja, drodzy Państwo, nie mam problemów z przyswojeniem sobie tego rozumowania, bo uważam zamach na World Trade Center za najważniejsze wydarzenie historyczne, jakiego byłem świadkiem. Nawet w Polsce, kilka tysięcy kilometrów od Nowego Jorku, nawet 20 lat temu, kiedy Stany wydawały się fragmentem zupełnie innego wymiaru, po raz pierwszy i ostatni tak bardzo odczułem dziejową doniosłość. Powiedzieć, że literatura nie pozostała obojętna, to nic nie powiedzieć: miłośnicy fikcji mogą sięgnąć po próbujące tłumaczyć te wydarzenia w alternatywnych kontekstach „Miraż” Matta Ruffa czy „Osamę” Laviego Tidhara, ci, którzy chcieliby postawić przede wszystkim na fakty – po nagrodzone Pulitzerem „Wyniosłe wieże” Lawrence’a Wrighta. Ci drudzy dostają w „Dniu, w którym zatrzymała się ziemia” kolejną — równie olbrzymią — dawkę tej książki to zadanie absurdalnie proste: Mitchell Zuckoff opisuje 11 września. Opisuje z najróżniejszych perspektyw, cały czas trzymając się bohaterów, którzy znajdowali się w samym środku wydarzeń, więc materiału na tę kilkusetstronicową cegiełkę wystarczy mu bez problemu – ale, tak czy inaczej, nie robi nic poza tym. To olbrzymia różnica między jego pracą a książką Wrighta – ten drugi skupił się na ujęciu syntetycznym i historycznym, „Wyniosłe wieże” miewały momentami ton nieco eseistyczny, natomiast „Dzień, w którym zatrzymał się świat” to gęsty koktajl nieprzerwanej akcji. Tutaj po prostu dzieją się rzeczy, a autor skupia się na ich przedstawianiu, książce znaleźć wszystko, z czym kojarzy się ta data po ponad dwudziestu latach. Uwięzionych w niebiosach ludzi oddających skoki rozpaczy, jakie musiały skończyć się śmiercią, bohaterskich strażaków gotowych do oddania życia za najmniejszą szansę uratowania ofiar, ludzi ocalonych cudem i tych, którzy ocalenia byli niezwykle blisko – a zginęli. Zuckoff zasługuje na prawdziwe pochwały za rzetelność, bo w jego ujęciu zamachy z 11 września są czymś znacznie więcej niż wspominanym dzisiaj upadkiem dwóch wież (pomijam w tym momencie konsekwencje geopolityczne, bo autor w tym temacie także się nie rozpisuje): każdy z czterech – no właśnie, przecież były cztery! - samolotów dostaje tyle samo miejsca. Także ten, który uderzył w Pentagon, a o którym mówi się zdecydowanie rzadziej; także ten, którego porwanie zakończyło się zderzeniem z ziemią, a o którym nie mówi się w Polsce prawie wcale, choć jego pasażerowie wykazali się bezprecedensową odwagą. Ta książka to nadnaturalnie precyzyjna pamięć zaklęta w papier — coś, czego ten dzień z całą pewnością jest godzien.„Dzień, w którym zatrzymał się świat” ma drobne usterki (bodaj najpoważniejszą wśród nich są dziwne językowe przyzwyczajenia Zuckoffa, który dwukrotnie przytacza modlitwę „Ojcze nasz” albo skupia się na detalach typu przyrównanie masy paliwa samolotowego najpierw do wozu strażackiego, a potem zatłoczonego autobusu, co niepotrzebnie zaburza immersję), ale jako całość jest pozycją o wadze niemożliwej do przecenienia. Mnie jako czytelnikowi znacznie bliżej do książek w stylu „Wyniosłych wież”, ale i tak z czystym sercem mogę polecić pracę amerykańskiego autora każdemu, kto czuje, że wie o 11 września zbyt mało. To bardzo bogaty zbiór doskonale udokumentowanych faktów, które miały miejsca dnia, w którym zatrzymał się Szczyżański
NYC 9-11 Memorial i dzielnica finansowa z przewodnikiem. Wybierz się na pieszą wycieczkę po dzielnicy finansowej i Wall Street w Nowym Jorku, zanim udasz się do pomnika ofiar 11 września. Bezpłatne anulowanie. Czas trwania 2 godziny. Zaoszczędź czas i kup wcześniej bilet aby zobaczyć Muzeum i Memoriał 11 Września.
Skoczyli z płonących pięter w dół - jeden, dwóch, jeszcze kilku wyżej, niżej. Fotografia powstrzymała ich przy życiu, a teraz przechowuje nad ziemią ku ziemi. Każdy to jeszcze całość z osobistą twarzą i krwią dobrze ukrytą. Jest dosyć czasu, żeby rozwiały się włosy, a z kieszeni wypadły klucze, drobne pieniądze. Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza, w obrębie miejsc, które się właśnie otwarły. Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić - opisać ten lot i nie dodawać ostatniego zdania. W. Szymborska Nie słuchałam dzisiaj radia, nie oglądałam TV, więc nie wiem, czy trąbiono o tym cały czas, czy wspomniano w ilościach śladowych. Spędziłam chill-outowy dzień, jakiego potrzebowałam, wróciłam do siebie po wczorajszej imprezie. Zainteresował mnie... artykuł promujący książkę George'a Busha "Kluczowe decyzje" (przeczytany w kościele). Przypomniałam sobie, przemyślałam. Po co o tym piszę? Bo po raz kolejny doszłam do wniosku, że rzeczywistość bez TV działałaby lepiej. Z prasą, ewentualnie radio pełniące straż medialną. Świetnie. I wyszła na jaw moja hipokryzja. Przecież ja jestem uzależniona od Internetu....
11 IX 2001 r. Trudno cokolwiek pisać. Wiersz Szymborskiej jest chyba najwłaściwszym komentarzem. Do dzisiaj mam przed oczami widok ludzi skaczących z WTC.
Skoczyli z płonących pięter w doł jeden, dwoch, jeszcze kilku wyzej, powstrzymała ich przy zyciu, a teraz przechowuje nad ziemią ku to jeszcze całość z osobistą twarzą i krwią dobrze dosyć czasu, zeby rozwiały się włosy, a z kieszeni wypadły klucze, drobne ciągle jeszcze w zasięgu powietrza, w obrębie miejsc, ktore się właśnie dwie rzeczy mogę dla nich zrobić – opisać ten lot i nie dodawać ostatniego zdania. Fotografia z 11 września - WISłAWA SZYMBORSKA
11 września mija 20. rocznica zamachów na World Trade Center i Pentagon. Łącznie zginęło wówczas niemal 3 tys. osób. Wydarzenia z września 2001 roku wstrząsn
Skoczyli z płonących pięter w dół − jeden, dwóch, jeszcze kilku wyżej, niżej. Fotografia powstrzymała ich przy życiu, a teraz przechowuje nad ziemią ku ziemi. Każdy to jeszcze całość z osobistą twarzą i krwią dobrze ukrytą. Jest dosyć czasu, żeby rozwiały się włosy, a z kieszeni wypadły klucze, drobne pieniądze. Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza, w obrębie miejsc, które się właśnie otwarły. Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić − opisać ten lot i nie dodawać ostatniego zdania. W całej twórczości Wisławy Szymborskiej nie znajdziemy zbyt wielu utworów z bezpośrednimi odwołaniami do fotografii. Są to między in‑ nymi: Fotografia tłumu, Pierwsza fotografia Hitlera, Negatyw oraz Foto‑ grafia z 11 września. W każdym z tych utworów autorka prezentuje inne podejście do fotografii. Zdjęcie jest nie tyle zjawiskiem artystycznym, ile po prostu narzędziem służącym odzwierciedlaniu rzeczywistości. Foto‑ grafia stanowi dla poetki pretekst do snucia rozważań nad zatrzymaną w obrazie chwilą. Nie ma jednak na celu refleksji jednostronnej i naiwnej, ale osiągnięcie efektu oglądania świata ze wszystkich stron, efektu który osiąga dzięki dystansowi oraz nieufności do wszystkiego, co wydaje się za proste. Zdaniem noblistki, w świecie jest zbyt wiele możliwości zbadania poszczególnego istnienia, a nadmiar form materii wymusza ogląd wybiór‑ czy1, dlatego fotografia daje jej możliwość zawężenia oglądanej przestrzeni. Podobnie dzieje się w utworze Fotografia z 11 września. Ogrom złożonych wydarzeń – serii ataków z 11 września – został zawężony do jednej sy‑ tuacji, jaką była konieczność samobójczego skoku z płonącego wieżowca. Wyboru czy nakreślenia pola do oglądania ze wszystkich stron w tym wy‑ padku dokonała za poetkę fotografia Richarda Drewa. 11 września 2001, ataki na World Trade Center. […] Dokładnie dwa miesiące później dostaję do przepisania wiersz Fotografia z 11 wrześ‑ nia. Niewiele wierszy WS powstało na gorąco, pod wpływem emo‑ cji. […] Jest opisem słynnej fotografii, zamieszczonej między inny‑ mi w specjalnym wydaniu „Newsweeka”, poświęconym atakom na WTC. Wiersz zostaje dość prędko przełożony na angielski, ale Ame‑ rykanie długo powstrzymują się przed jego publikacją2. Tak powstanie utworu Szymborskiej wspomina jej sekretarz Michał Rusinek. Te informacje zdają się doprecyzowywać znaczenie samego ty‑ tułu. Rusinek wspomina, że utwór jest reakcją poetki na wieść o atakach terrorystycznych w USA. Przeżywane w tym czasie emocje poetka niejako ukryła „na widoku” pod płaszczem pozornie neutralnego opisu. Znaczący wydaje się również fakt, że po dziś dzień samych Amerykanów zarówno ten szczególny tekst Szymborskiej, jak i fotografia niesamowicie poruszają, do tego stopnia, że choć na obchodach rocznicowych czyta się utwory pol‑ skich twórców (Szymborskiej, Czesława Miłosza, Adama Zagajewskiego), to Fotografia z 11 września nie została jeszcze nigdy odczytana. Krótko po wydaniu tomiku Chwila w 2002 roku w Polsce tekst trafia do obiegu, a co za tym idzie – również do podręczników szkolnych3. Pozostaje więc pytanie, czy ten utwór dziś, po piętnastu latach od tragedii, jest nadal ak‑ tualny? Czy odczytanie tego wiersza wraz z uczniami, dla których ataki na WTC są już tylko historią, wniesie coś wartościowego do ich postrzegania świata? 1 Zob. A. Legeżyńska: Wisława Szymborska. Poznań 1996, s. 44. 2 M. Rusinek: Nic zwyczajnego. Kraków 2016, s. 160−161. 3 Zob. T. Garsztka, Z. Grabowska, G. Olszowska: Do Itaki. Z „Panem Cogito”. Podręcznik. Klasa 2 gimnazjum. Kraków 2008, s. 85. Z czasem tekst zastąpiono innym wierszem Szymborskiej Terrorysta on patrzy. Jadwiga Maksym ‑Kaczmarek: Lekcja współczucia nieznajomym… 197 Do dziś świat próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się 11 września 2001 roku. Pomijając wszelkie teorie spisko‑ we, wskazywanie winnych i wynajdowanie przyczyn, można z pewnością przyznać, że atak terrorystyczny na World Trade Center był tragedią glo‑ balną, ogólnonarodową. W wyniku uderzenia uprowadzonych samolotów w budynki WTC i Pentagonu zginęli nie tylko Amerykanie i pracujący tam Polacy, ale również ludzie innych narodowości oraz wyznawcy wielu religii − łącznie 2 996 zabitych i 6 291 rannych. Niewyobrażalne liczby i ogrom ludzkich strat, który nie mieści się w głowie. Dlatego dla mieszkańców Sta‑ nów Zjednoczonych pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż żywa. Wydaje się że rocznicy 11 września Polacy nie celebrują tak silnie, jak na przy‑ kład rocznice naszych narodowych tragedii, dlatego można powiedzieć, że Szymborska swym utworem upamiętniła ofiary ataków terrorystycznych; co więcej, zatrzymała żywe emocje, będące pełną współczucia reakcją na ludzkie nieszczęście. Choć sama Wisława Szymborska nie była do końca zadowolona ze swe‑ go tekstu4, to jednak świetnie wpisał się on w całość tomiku. Chwila składa się z utworów, z których każdy wynika z jakiegoś zadziwienia, wzbudza re‑ fleksję nad upływającym czasem, chwyta chwilę. Mowa tu między innymi o tekstach: Chmury czy W zatrzęsieniu. Fotografia z 11 września stanowi właśnie zatrzymanie czasu z przyczyn o wiele ważniejszych niż tylko zadu‑ ma. Fotografia poetycka tworzona przez Szymborską nie tyle zatrzymuje przy życiu, ile pozwala wciąż na nowo odtwarzać daną sytuację. Nasuwa się pytanie: w jakim celu?. Roland Barthes twierdził, że oglądanie siebie lub kogoś na fotogra‑ fii jest zawsze oglądaniem nieżywego, trupa zabalsamowanego w danej chwili. Sam akt fotografowania nazywa mikrodoświadczeniem śmierci5. Stąd wniosek, że fotografia stanowi raczej „pseudoobecność”, świadectwo „nieobecności”6. Mówiący w wierszu Szymborskiej przyznaje, że fotografia powstrzymała ich przy życiu, pozornie ignorując wiedzę o nieobecności lu‑ dzi przedstawionych na fotografii. Dlaczego więc Szymborska tworzy foto‑ grafię poetycką, dokonując tym samym aktu podwójnego fotografowania? Czy jej tekst rzeczywiście podtrzymuje przy życiu, czy wręcz odwrotnie – wielokrotnie zabija? W samym tekście nie znajdziemy wskazówek dotyczących przyczyn zachowania bohaterów wiersza. Osoba mówiąca w wierszu nie wskazuje winnych i nie podaje żadnych szczególnych danych. Jednak informacje, 4 Zob. M. Rusinek: Nic zwyczajnego…, s. 160−161. 5 Barthes: Światło obrazu. Uwagi o fotografii. Przeł. J. Trznadel. Warszawa 2008, s. 30. 6 S. Sontag: O fotografii. Przeł. S. Magala. Warszawa 1986, s. 17. które niesie tytuł: Fotografia z 11 września, wydają się wystarczające, by właściwie odczytać kontekst tekstu – wydarzenia z 11 września 2001 roku. Pierwszy człon tytułu świadczy z jednej strony o inspiracji, a z drugiej strony o gatunku wiersza. Szymborska przedstawia własną wersję fotogra‑ fii − opis lotu, który został uchwycony w kadrze aparatu Drewa. Dlatego na początku warto przyjrzeć się samej fotografii, która stała się inspiracją dla poetki. Na wykadrowanym i powiększonym do granic możliwości zdjęciu w tle widzimy stojących na parapetach i szykujących się do skoku z okna ludzi, a na pierwszym planie spadającego swobodnie człowieka. Mężczyzna wy‑ gląda na zrelaksowanego, jakby odpoczywał i leżał w locie. Choć samo zdjęcie jest bardzo niewyraźne i ziarniste, to jednak wywołało ogromną sensację. Warto zaznaczyć, że w 2001 roku, mimo że technologia fotogra‑ ficzna była już mocno zaawansowana, zrobienie zdjęcia z dużej odległości w dobrej jakości okazywało się wręcz niemożliwe. Jedni chwalili fotografa za odwagę i twierdzili, że upamiętnił śmierć ofiar, drudzy go ganili za brak wyczucia, przekroczenie granic etyki zawodowej i przyzwoitości. Dla niektórych zdjęcie miało charakter terapeutyczny, bo pomagało przeżyć żałobę. Rodziny wielu ofiar, których ciał nigdy nie odnaleziono w ruinach WTC, widziało twarz swoich bliskich w niewyraźnym obrazie spadającego mężczyzny. Zdjęcie dało wielu ludziom nadzieję, że szczątki ich bliskich zostaną kiedyś odnalezione i z godnością pochowane. Można więc powie‑ dzieć, że słaba jakość tej fotografii stanowi jej zaletę. Według jeszcze innej opinii, zdjęcia, jakie zrobił Drew, stały się sym‑ bolem dziennikarskiego łajdactwa, dlatego obwiniano autora o łamanie podstawowych praw ofiar i o żerowanie na ich nieszczęściu. Drew w czasie ataku pracował przy pokazie na Manhattanie. Gdy tylko usłyszał o trage‑ dii, przerwał swoją pracę, udał się na miejsce katastrofy i rozpoczął foto‑ grafowanie spadających ludzi7. Jego dzieło jest prawdziwie reportażowym zdjęciem, niepozowanym i nieustawionym. Pomimo że jego odbiór wzbu‑ dzał skrajne emocje, dzieło Drewa stało się tak sławne, że otrzymało nie tylko specjalny tytuł The Falling Man, ale i doczekało się swojego artykułu na portalu Wikipedia8. Fotografia The Falling Man stała się nie tylko im‑ pulsem do powstania wiersza Wisławy Szymborskiej, lecz także inspiro‑ wała również innych twórców, na przykład Erica Fischla, który stworzył 7 Zob. M. Głowala ‑Habel: Richard Drew „The Falling Man” i Stanley Forman „Fire escape collapse”. richard ‑drew ‑quot ‑the ‑falling ‑man ‑quot ‑i ‑stanley ‑forman ‑quot ‑fire ‑escape ‑collapse ‑ quot ‑a ‑kwesti,47416 [data dostępu: 8 Zob. The Falling Man. [data dostę‑ pu:
Po uprowadzeniu czterech samolotów pasażerskich porywacze uderzyli 11 września 2001 r. w bliźniacze wieże World Trade Center oraz w gmach Pentagonu. Planowany czwarty atak udaremnili walczący z terrorystami pasażerowie. Maszyna rozbiła się w pobliżu Shanksville, w Pensylwanii. W samym World Trade Center było 2753 ofiar śmiertelnych.
Wojciech Szot Redaktor, bywa że naczelny, czytelnik, recenzent, odrobinę korpobiurwa, wydawca komiksów. Wykazuje wysoki stopień uzależnienia od antykwariatów.
0cL7QOT. z9p1gzlgq1.pages.dev/315z9p1gzlgq1.pages.dev/97z9p1gzlgq1.pages.dev/31z9p1gzlgq1.pages.dev/243z9p1gzlgq1.pages.dev/110z9p1gzlgq1.pages.dev/335z9p1gzlgq1.pages.dev/291z9p1gzlgq1.pages.dev/375z9p1gzlgq1.pages.dev/99
fotografia z 11 września